Dzisiaj będzie o kociakach :) Młode urosły i utyły niesamowicie.A ofutrzyły się na zimę jak niedźwiedzie. W ogóle wyglądają jak niedźwiadki, takie są okrągłe i tłuściutkie:))) Jak jest ładna pogoda, chętnie korzystają z dobrodziejstw lasu, gdzie bawią się w berka, łażą po drzewach i uczestniczą we wszystkich zajęciach M. Z reguły trzymają się parami : dziewczyny razem i chłopaki razem. Albo krówki razem, a buraska z czarnym. Czasem wygląda to śmiesznie, tak jakby się namawiały na siebie :D. Okropne jest to, że niedługo powinny być wykastrowane. A tu funduszy zero :(( Dzisiaj dowiadywaliśmy się w jakiej cenie są szczepionki - normalnie szok !!!! Pięciokrotnie wyższa cena, niż płaciłam w Warszawie.
Kilka dni temu była piękna pogoda, dzięki czemu powstała ta sesja :)
schowajmy się za drzewem.
liczymy do trzech i szukamy!
dobra, koniec żartów : szukamy!!
Jak mnie znalazłeś?
Tu mnie nie zobaczą...
To w co się teraz bawimy?
Raz, dwa trzy! Baba Jaga patrzy!!
Zaklepane!!
Teraz ja jestem Babą Jagą...
Maszyna nie stoi zapomniana, o, nie. M poprosił mnie, żebym uszyła coś na okno w kuchni, bo jest takie puste. Rzeczywiście, kuchnia jest brudna i paskudna. Nawet nie chciało mi się nic do niej robić, póki nie zrobimy remontu lub chociaż nie odświeżymy jej. Niestety. Okazało się, że prędko to nie nastąpi, a korzystać przecież trzeba.Więc, żeby było choć trochę milej uszyłam mini zasłonkę (lambrekin?) na okno oraz zasłonkę do stoliczka kuchennego. Zdjęcia niestety są bardzo słabe, bo przy tej pogodzie w domu jest ciemno nawet przed południem :(
W drugim oknie wychodzącym na werandę ( w przyszłości jadalnię) powiesiliśmy firankę kołkową. Trochę zasłania od strony kuchni cały ten werandowy bałagan. Niestety pelargonia uznała, że prędzej zdechnie niż będzie tam stała. :(( Chyba wróci zatem na parapet okienny, szkoda, bo podobała mi się w tym miejscu.
Ostatnio bardzo marudziłam, że nie mogę sobie kupić wymarzonej lampy nad stół. Niby stoi tam lampka, ale przy szyciu, czy nawet jedzeniu jakoś tak jest ciemno. M. zaczął się śmiać i stwierdził, że takie
beleco to on mi może zrobić z ... miski. I zrobił :))) Wymyśliłam, że fajnie będzie wyglądała góra tej "lampy" z takiej drewnianej nakładki na maselnicę. Tylko uparłam się, by wywiercić w niej dziurki, żeby wyglądała bardziej "rasowo". Przy okazji M. wywiercił sobie dziurę w spodniach, bo oczywiście robił to na kolanie. Dobrze, że nie w nodze, ale i tak co usłyszałam, to moje :))) Oto i lampa :
A ja uparłam się, że uszyję sobie narzutę na łóżko z lnu. I z koronką, a co! Jak to mawiała moja Mamusia :
"hand gemacht ... i nie wyszło" No nic, poprawię ją. Jak już przestanę się wkurzać :))
Zdegustowana Tina na tle.
A na koniec ciekawostka. Niestety znowu aparat dał ciała, ale coś tam niewyraźnie widać : przedwczoraj przyszła do nas samotna sarenka. Stała tak z pół godziny i pozowała, jednak ten zasraniec mój aparat nie
zdołał zrobić lepszego zdjęcia :((
A sarenki grupowo przychodzą do nas codziennie pod wieczór, na jabłuszka, które są specjalnie dla nich zostawione.
Pozdrawiam wszystkich
tintin