Kilka dni temu była piękna pogoda, dzięki czemu powstała ta sesja :)
schowajmy się za drzewem.
liczymy do trzech i szukamy!
dobra, koniec żartów : szukamy!!
Jak mnie znalazłeś?
Tu mnie nie zobaczą...
To w co się teraz bawimy?
Raz, dwa trzy! Baba Jaga patrzy!!
Zaklepane!!
Teraz ja jestem Babą Jagą...
Maszyna nie stoi zapomniana, o, nie. M poprosił mnie, żebym uszyła coś na okno w kuchni, bo jest takie puste. Rzeczywiście, kuchnia jest brudna i paskudna. Nawet nie chciało mi się nic do niej robić, póki nie zrobimy remontu lub chociaż nie odświeżymy jej. Niestety. Okazało się, że prędko to nie nastąpi, a korzystać przecież trzeba.Więc, żeby było choć trochę milej uszyłam mini zasłonkę (lambrekin?) na okno oraz zasłonkę do stoliczka kuchennego. Zdjęcia niestety są bardzo słabe, bo przy tej pogodzie w domu jest ciemno nawet przed południem :(
W drugim oknie wychodzącym na werandę ( w przyszłości jadalnię) powiesiliśmy firankę kołkową. Trochę zasłania od strony kuchni cały ten werandowy bałagan. Niestety pelargonia uznała, że prędzej zdechnie niż będzie tam stała. :(( Chyba wróci zatem na parapet okienny, szkoda, bo podobała mi się w tym miejscu.
Ostatnio bardzo marudziłam, że nie mogę sobie kupić wymarzonej lampy nad stół. Niby stoi tam lampka, ale przy szyciu, czy nawet jedzeniu jakoś tak jest ciemno. M. zaczął się śmiać i stwierdził, że takie beleco to on mi może zrobić z ... miski. I zrobił :))) Wymyśliłam, że fajnie będzie wyglądała góra tej "lampy" z takiej drewnianej nakładki na maselnicę. Tylko uparłam się, by wywiercić w niej dziurki, żeby wyglądała bardziej "rasowo". Przy okazji M. wywiercił sobie dziurę w spodniach, bo oczywiście robił to na kolanie. Dobrze, że nie w nodze, ale i tak co usłyszałam, to moje :))) Oto i lampa :
A na koniec ciekawostka. Niestety znowu aparat dał ciała, ale coś tam niewyraźnie widać : przedwczoraj przyszła do nas samotna sarenka. Stała tak z pół godziny i pozowała, jednak ten zasraniec mój aparat nie
zdołał zrobić lepszego zdjęcia :((
Pozdrawiam wszystkich
tintin
Fantastyczny klimat Twojego domu zachwyca i zachęca do obejrzenia wszystkiego z bliska.
OdpowiedzUsuńKoty wyglądają pięknie i szczęśliwie :)
Klosz z miski rozwalił mnie zupełnie ;-).... no a sarenki....ech.... zazdroszczę Ci bliskości natury, jej zapachów, odgłosów....
Pozdrawiam Cię serdecznie
:)))
OdpowiedzUsuńKlosz rozwalił i mnie :D
A ta sarenka na zdjęciu wydaje się być daleko, tymczasem stała na górce nie dalej niż 10 m w prostej linii - aparat jest do bani :((
Co do odgłosów, wydawało mi się, że skoro w mieście słyszałam rankiem skowronka, kukułkę i dzięcioła, wieczorami słowika i sowę to tu dopiero będzie "uczta melomana" :D I co? zonk!!! Przez całe lato, w dzień darło się coś, co z dźwięków przypominało maszynę do pisania, a ok. godz 22 włączało się jakieś bydle symulujące zardzewiała huśtawkę!!!
W tej kwestii czuję się kompletnie zawiedziona.
Ale zwierzątka leśne cudne : w lecie do kocich misek przychodził jeżyk, po polu kilka metrów dalej kicają zające, a wieczorami sarenki przychodzą do sadu. Brakuje mi tylko ukochanych wiewiórek.
Z każdym postem jeszcze bardziej Ci zazdroszczę Twojej Zielonej Doliny,Twoich zwierzaków domowych i tych dzikich,Twojej kuchni z ktorej bym nie wychodziła,chociaż Twoja sypialnia kusi aby też z niej nie wychodzić.Miałabym niezły dylemat,a co dopiero będzie jak pokażesz resztę domu?!
OdpowiedzUsuńLampa jest fantastyczna,jakbyś nie napisała,że jest z normalnej michy,to bym pomyślała,że to jakaś designerska rzecz!
Kochana pisz częściej posty,bo ja doczekać się ich nie mogę :)
Pozdrawiam cieplutko ze słonecznej dziś wyspy.
Oj, Paula. Nie ma reszty domu :(( Pozostał tylko pokój syna, w którym rewelacji nie ma.
OdpowiedzUsuńłazienki nie chciałabyś zobaczyć, uwierz mi. Jest tylko kibelek. Reszta czeka zmiłowania czyli chyba dopływu gotówki, co prędko nie nastąpi :( Ciągle sobie tłumaczę, że przecież kiedyś tak ludzie mieszkali i żyli (myli się w misce brrrr) ale widocznie nie jestem w tym przekonywaniu zbyt przekonująca, bo zgrzytam zębami codziennie rano!!
W kuchni na pięknie sraczkowatej podłodze leży jeszcze piękniejsza wykładzina pcv... i stoi cudny komplet mebli kuchennych (fuj) które postanowiłam jednak przemalować na biało. Trudne to zadanie, bo to paździerz :(((( Ale odkąd się okazało, że przez mojego brata, nie odebrałam z Ikeii, frontów szafek kuchennych wraz z bieliźniarką Hemnes, z lekka się załamałam.
Tak, że naprawdę nie ma czego podziwiać:(
Nic to! Po prostu muszę się zebrać i pomalować paździocha :)bowiem przyjdzie nam jeszcze razem trochę pomieszkać.
Pozdrawiam serdecznie!!
Świetny pomysł z lampą!! Jakiś czas temu też myślałam nad przerobieniem czegoś na lampę ale ja myślałam nad wiadrem. Niestety mój P. nie przyjął tego pomysłu. Wnętrza fantastyczne takie nie polskie skojarzyły mi się ze Skandynawskimi. Narzuta uważam że wygląda świetnie. A o cudownych kotach nie wspomnę. Pozdrawiam i na pewno będę zaglądać ♥
OdpowiedzUsuńJeszcze jedno pytanko co to za rasa kotków??
OdpowiedzUsuńKoty to stworzenia, które umilowałam sobie najbardziej. Był taki czas, że mieszkało ze mną ich 14 (okocily się 2 kotki) Jednak zazwyczaj zawsze zamieszkiwało z nami 4-5 kotków. Obecnie mam tylko jednego
OdpowiedzUsuńA mieszkania w sąsiedztwie zwierzatek zazdroszczę.
A metamorfozą miski na lampę jestem pod wrażeniem - mi się podoba
pozdrawiam
Ale fajna fotorelacja z kotkami w roli głównej..
OdpowiedzUsuńKlimaty Twojego domku są powalające.Piękne fragmenty kuchni a lampa rozwaliła mnie zupełnie.Świetny pomysł..
Łóżko wygląda super z lnianą narzutą i poduchami...
Pozdrawiam serdecznie
Kochana,trzymam kciuki za malowanie mebli kuchennych,na pewno wyjdą piękne i wszystkie będziemy Ci ich zazdrościły :D
OdpowiedzUsuńŻyczę aby remont dalszych pomieszczeń w domku zaczął się szybko i szybko się skończył z pięknym efektem!
Buziaki dla Ciebie i zwierzaczków.
Cudne kociaki!
OdpowiedzUsuńWasze wytwory podobają i się bardzo, niezwykle pomysłowa lampa i tkaniny, które dodają ciepła wnętrzom. Pozdrawiam serdecznie!
Widać,że kociaki maja dobrą opiekę-faktycznie są tłuściutkie i futrzaste i tak ma być. Tin-Tin,nie frustruj się wykładziną i pażdziochami-sama wiesz,ze to przejsciowy etap,powolutku, wszystko się poukłada,zobaczysz.Ja wiem,że to momentami frustrujące, czasem wkurzające ale klimat w domu to nie fronty szafek....Robisz tyle ciekawych prac,szyjesz, stemplujesz i to nadaje smaku Twemu otoczeniu.A na jednym zdjęciu pokazałaś parapet i jest on bardzo ładny i bardzo śliczne drobiazgi na nim stoją.Pozdrawiam Cię ciepło,kociaki domowe i pozadomowe też.
OdpowiedzUsuńStworzyłaś wspanaiłe miejsce na ziemi :))
OdpowiedzUsuńPrzytulne i jedyne w swoim rodzaju :)
Tworzysz świetne rzeczy, masz cudowne zwierzęta...
Będę zagladać do Ciebie częściej ...
Pozdrawiam gorąco :)
Nikusia - lejesz miód na moje serce :)
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała by moje wnętrza kandydowały do miana "skandynawskości"
Koty w domu to wyjątkowa ras - tonkijska, a te na zewnątrz to zwykłe-niezwykłe dachowczyki :)
Mili - "zewnętrznych" wraz z korzystającymi ze stołówki sąsiedzkimi, mam pod opieką ok. 10 !!
Aagaa - dziękuję :)
Magoda - miło mi Cię widzieć - uwielbiam Twoją chatę oraz opowieści - pozdrawiam serdecznie!!
Iza - niby fakt, są zapewne ważniejsze rzeczy, niż paździochowe szafki, ale wierz mi, że te są mocno niepiękne i wkurzające. A parapet zjedzony przez leśne korniki .Muszę zaprosić jakiegoś dzięcioła do współpracy :))
Joanno - dziękuję i zapraszam.
Paula, dzięki za podtrzymanie na duchu :)
Pozdrawiam Was gorąco!